piątek, 27 kwietnia 2012

Zapowiedź 1. rundy Playoff NBA - Wschód

Już jutro czekają nas pierwsze mecze w tegorocznym Postseason. Na wschodzie dużo łatwiejsza drabinka czeka Miami Heat niż innego pretendenta do tytułu - Chicago Bulls.


Rozstawione z pierwszym numerem "Byki"(50-16) zmierzą się z Philadelphia Sixers(35-31). Faworytem muszą być podopieczni Toma Thibodeau. W ostatnim meczu sezonu zasadniczego szkoleniowiec Bulls posadził na ławce zdrowego już Derrick'a Rose'a, by ten maksymalnie wypoczął przed końcówką sezonu. Mimo to Chicago uporało się z Cavaliers a aż 25 punktów zdobył John Lucas III, raptem trzeci rozgrywający zespołu.
Niesamowitym wydaje się być fakt, że drużyna ta grając niemal połowę sezonu bez swojego lidera i tak wyśrubowała najlepszy bilans ligi(ex-equo z San Antonio Spurs).

Pomimo, że Sixers zajęli dopiero 8. miejsce w konferencji wschodniej, to wcale nie stawiałbym na nich kreski. Oczywiście przejść Chicago raczej się nie uda, ale wyrwanie im jednego, czy nawet dwóch zwycięstw to już duży sukces. Podczas regularnego sezonu w trzech meczach dwukrotnie lepsi byli zawodnicy z "Wietrznego Miasta".
 Filadelfijczycy to wielka rewelacja pierwszej części sezonu zasadniczego. Jest to tak naprawdę drużyna bez gwiazd, a jeśli już na kogoś się uprzeć to wyróżnić należy Andre Iguodalę. AI może zdobycze punktowe ma przeciętne(12,4) ale jest prawdziwym liderem, zbierając, asystując i przede wszystkim świetnie broniąc.
Wspiera go całkiem pokaźna gromada młodych talentów. Jrue Holiday, Evan Turner a także genialna ławka w postaci Lou Williams'a i Thaddeusa Young'a to gwarancja na to, że starcie Bulls z Sixers nie przejdzie w NBA bez echa. A pamiętajmy, że pod koszem Phillies mają jeszcze Eltona Brand'a i Spencera Hawes'a.
Nasz typ: Chicago zwycięży 4-1

W drugim starciu na wschodzie Miami Heat(46-20) zmierzy się z siódmymi New York Knicks(36-30). "Żary" ewidentnie odpuściły sobie końcówkę sezonu zasadniczego, nie wystawiając nikogo z "Big Three" w ostatnim meczu z Celtics. Pewne jest, że do finału konferencji Miami chce przejść tak szybko, jak przed rokiem. Tym razem los okazał się jeszcze szczęśliwszy bo po ewentualnym pokonaniu Knicks w półfinale konferencji LeBron i spółka mogą zmierzyć się z Indianą a dopiero w finale najprawdopodobniej z Chicago. Dlatego też bardzo chaotyczni nowojorczycy nie powinni stanowić większego problemu dla Heat.

Przyznam, że nie potrafię wyjaśnić "ułomności" Knicks. Patrząc po nazwiskach taki zespół powinien walczyć o pierwszą lokatę w konferencji. Stoudemire, Anthony, Chandler, J.R. Smith, Baron Davis czy choćby Fields to uznane marki w NBA.
Tymczasem już w pierwszej rundzie muszą rywalizować z faworytem do Mistrzostwa. Niech najlepszym przykładem tego, co nas czeka będzie statystyka z sezonu zasadniczego - aż 3 zwycięstwa Miami i 0(ZERO) wygranych Knicks. Szykuje się sweep.
Nasz typ: Miami 4-0

Czarnym koniem tegorocznych rozgrywek z pewnością będzie Indiana Pacers(42-24) grająca z Orlando Magic(37-29). Ekipa Indy to idealnie wyważony zbiór bardzo utalentowanych zawodników. Trudno powiedzieć kto tak naprawdę jest liderem tego zespołu. Niby po usłyszeniu słowa "Pacers" ciśnie nam się na usta nazwisko Granger. Jednak skończyły się już czasy, gdy tylko od tego gracza były zależne wyniki klubu.
W Meczu Gwiazd NBA o dziwo zabrakło Danny'ego a znalazł się tam inny koszykarz Indiany - Roy Hibbert. Jednak równie znaczącymi zawodnikami są David West czy fenomen Paul George. A swoje robią także Tyler Hansbrough, Darren Collison czy wieczny rezerwowy Leandro Barbosa.

Magic to przede wszystkim Dwight Howard. Po jego kontuzji jednak praktycznie nie było wyników. Wiadomo już, że Howarda braknie w starciach z Pacers, co oznacza, że... ten sezon się dla niego skończył.
Absolutnie nie wyobrażam sobie, by Orlando choć nawiązało walkę w tej rywalizacji. Kandydat do nagrody Most Improved Player - Ryan Anderson - jest raczej bez szans w walce podkoszowej z Hibbert'em i West'em. Nie pomoże mu nawet Glen "Big Baby" Davis.
Wybaczcie ale Magic do odstrzału.
Nasz typ: Indiana 4-0

Ostatnie ale najbardziej wyrównane starcie 1. rundy Playoff to Boston Celtics(39-27) kontra Atlanta Hawks(40-26). Dla C's to chyba już ostatni sezon w składzie Garnett-Allen-Pierce-Rondo. Dyrektor generalny Danny Ainge już przed zamknięciem okna transferowego bardzo walczył, by najlepiej wymienić cały zespół. Starano się by do klubu przyszedł Steph Curry z Golden State w zamian za Rajona Rondo. Rozgrywający Celtics to podobno "najtrudniejszy człowiek z jakim pracował" Doc Rivers. A jeśli już Doc mówi, że Rondo jest niereformowalny to tak po prostu musi być. Dlatego pewnie niemal jest, że obecne Playoffy to pożegnanie ze starymi, dobrymi bostończykami. Miejmy nadzieję, że Pierce i spółka postarają się o kilka fajnych meczów.

Atlanta Hawks pomimo solidnego sezonu także nie jest pozbawiona kłopotów. Josh Smith bardzo prosił o wytransferowanie go do innego klubu jeszcze w tym sezonie, jednak Hawks za dużo mieli do stracenia w tej transakcji. Mimo to, Smith zadeklarował, że ze swojego żądania się nie wycofuje i liczy na odejście po sezonie. Niby z "niewolnika nie ma pracownika" a to jednak genialny dunker wraz z Joe Johnson'em jest głównym sprawcą dobrego miejsca na zakończenie rozgrywek regularnych. Hawks to drużyna, którą jak najbardziej stać będzie na awans do kolejnej rundy. Dlatego też polecam śledzić ich poczynania w zbliżającej się fazie Playoff.
Nasz typ: Atlanta 4-2


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz